Ta rozmowa z legendą polskiego Hip-Hop'u przeprowadzona została przed premierą klipu do "Reprezentuję biedę". Wywiad ten przekona Was, że Peja jest bezkompromisowym i szczerym artystą. Jego pogarda do politycznej poprawności jest kontrowersyjną, ale skuteczną alternatywą dla głównego nurtu polskiego Hip-Hop'u. Zdolność mówienia otwarcie o swoich błędach jest ewenementem, który wyróżnia pioniera wielkopolskiej sceny.


Klipy, do jakich utworów będą promować jeszcze Twój ostatni album?

Miesiąc minął od zdjęć do "Reprezentuję biedę". Klip nie spełniał naszych oczekiwań, dlatego był już trzy razy przemontowany i co tu dużo ukrywać - wygląda jak nisko budżetowy, pomimo, że budżet był niemały. Wyszło jak wyszło, to będzie na pewno ten klip. W sierpniu będziemy przygotowywać zdjęcia do "Brudnych myśli" i mamy plan żeby zrobić jeszcze na jesień "PRL (Peja, rap i ludzie)". Ze względu na to, że jest bardzo dużo kawałków na tej płycie, każdy z nas ma jakieś swoje widzimisie odnośnie singli. Też mam swoich faworytów, bo chciałbym żeby powstał wideoklip do np. "Wstecz (Staszica story 3)". Generalnie większość promujących kawałków będzie pochodziła z pierwszego krążka. Równie dobrze moglibyśmy zrobić kawałek ze Sweet Noise. Pewnie jakbyśmy zrobili klip z Glacą do "Ile jeszcze?" to może pojechalibyśmy sobie na premiery do Opola, wygrać he, he...

Czym się różniła współpraca ze Sweet Noise na ich "Revoltę" od współpracy na Twoją "Najlepszą obroną jest atak"?

Na "Revolcie" oni dawali gotowe pomysły, do których ja nagrywałem swoje szesnastki i na tym się skończyła praca ze Sweet Noise. Wszystko koordynowali. Analogicznie do "Jeden taki dzień" można porównać współpracę z "Ile jeszcze?", bo również dostałem aranż i zwrotkę Glacy z refrenem. Na tym się kończą analogie, bo zaraz wchodzi nasz beat do "Wciąż", który został wzbogacony elektroniką i gitarami Magica. Uzyskaliśmy sedno sprawy a scratch dobrał Decks. Jest to typowa kooperacja SLU i SN.

Jak wspominasz pobyt w swarzędzkim studio Glacy?

Dobrze. W Swarzędzu nagrałem i kończyłem obróbkę kilku wokali, do "K.O. CHAM", "Fturując" oraz wspomnianych dwóch kawałków ze Sweet Noise. U Glacy była ciężka praca z przerwą na jedzenie i herbatę. Mało było jak w studiach hip-hop'owych szczególnego rozproszenia, chaosu czy wygłupów. Nie było na to czasu. Oni mają troszeczkę inne metody pracy i potrafią zrobić nawet 60 wersji jednego kawałka. Jak jest praca to jest praca, a jak jest zabawa to jest zabawa. Nie przeszkadzało mi to, ponieważ sam nie lubię marnować swojego i czyjegoś czasu. Aczkolwiek nie jestem jakimś kurwa super pracusiem. Pozwalałem sobie na chwile ekstrawagancji w postaci zamówienia pizzy i opowiedzenia jakiś historii z życia wziętych. To były jedyne chwile kiedy mogłem odetchnąć. Zrobiłem wiele powtórzeń wokali. Aż do przesady, bo myślę, że rap powinien wyrażać emocje. Przy pierwszych zapisanych track'ach zazwyczaj zostaje. Chyba, że jest coś do poprawienia to na pewno dam się przekonać.

Czy na Twojej następnej płycie zamierzasz jeszcze współpracować z Glacą i spółką?

Obecnie nasza współpraca ogranicza się do grania wspólnych koncertów. Nie chcemy robić nic na siłę. Jeżeli będzie zapotrzebowanie na te nasze połączenia, ale to też nie jest żadnym wyznacznikiem, to może wtedy zaczniemy robić coś w tym kierunku. Na razie nie chcemy przesadzać, ponieważ każdy z nas chce reprezentować swoją muzyczną konwencje. Być niezależnym do tego stopnia, że ja nie będę za bardzo rockowy, a oni za bardzo hip-hop'owi. Oprócz trzech nagranych kawałków łączą nas znajomości pozamuzyczne. To nie jest tylko biznes...
Czas pokaże, co z tego będzie. Glaca i ja jesteśmy oboje uważani za silne osobowości na tej scenie i to daje mocne połączenie. Mamy coś do powiedzenia ludziom, czego dowodem był odbiór kawałka "Jeden taki dzień". Wszystko musi układać się naturalnie. To są zawodowcy, a mi też jest coraz bliżej do profesjonalizmu wykalkulowanego do tego stopnia, że lepiej jest zrobić coś później niż za szybko. Ważne jest żeby były pomysły oraz żebyśmy się nawzajem inspirowali. Nie zmienia to faktu, że SLU to jest SLU, a SN to SN. Na swoich własnych projektach będziemy się skupiać w znacznym stopniu, jeżeli nie decydującym.

Planujesz zagrać koncert w naszym mieście?

Jest plan żeby zagrać duży plenerowy koncert razem ze Sweet Noise. I to naprawdę niedługo. Jeśli wszystko się pomyślnie ułoży, to będzie to już całkiem niebawem. (przyp. autora: REVOLUCJE - tak się nazywa impreza, która ma się odbyć 1 września w Swarzędzu. Zagrają przede wszystkim: Sweet Noise, Pidżama Porno oraz Peja/SLU).

Czym nas zaskoczy Twoja kolejna płyta?

Na pewno będzie świeża. Będą to typowo uliczne historie, które świadomie pominąłem na ostatnim krążku. Nowa płyta będzie jeszcze bardziej bezkompromisowa. Będzie mnie cechowała bardzo duża pewność siebie. Kiedyś skromny, a dziś knąbrny. Mój apetyt na życie wzrasta z płyty na płytę, więc będzie również sporo blichtru (śmiech). Będzie także kilka blokowych historii, parę kawałków dla ulic mojego miasta, taki typowy "ezoteryczny Poznań". Coś dla dziewczyn i dla twardych chłopaków, dla ulic, dla prawdziwych kumatych ludzi, chcących słuchać o samym sobie. Będzie dużo mnie samego w tych tekstach. Krótko mówiąc Peja AD, 2005 czyli sex, narkotyki i muzyka rap (śmiech). Nadal jestem prawdziwy. I nie zamierzam tego po raz kolejny dowodzić.

Jakie masz wskazówki dla młodych ludzi zaczynających składać swoje pierwsze rymy?

Ktoś kiedyś powiedział, że każdy może chwycić kartkę i napisać coś a potem spróbować ułożyć to w sensowną treść. Potem trzeba dodać parę ozdobników artystycznych, ciekawy głos oraz próbę zaaranżowania tego. Ludzie maja już komputery, więc nie jest to już średniowiecze. Można profesjonalne demo zapierdolić w domu bez niczyjej pomocy. Wielu ludzi szuka u nas pomocy, a tak naprawdę powinni być zdani na siebie, bo to ich zbuduje mocniejszym na przyszłość i nie będą od nikogo zależni. My mieliśmy inny start, musieliśmy przechodzić przez studia różnych ludzi, niekoniecznie się z nimi lubiąc. Wiedzieliśmy, że tylko tam możemy coś zrobić, wkładając w to swoje pieniądze. Nie licząc na to, że będą z tego nie wiadomo, jakie kokosy, czy nie wiadomo, jakie to będzie dzieło artystyczne albo, że krytycy wyniosą nas pod niebiosa. Czasy się zmieniły, ludzie naprawdę niezależnie, co nie oznacza, że myśmy tego nie robili niezależnie, mogą fajnie realizować swoje pomysły i nie traktować tego do końca jako pracę czy całą swoją przyszłość. Jeżeli ktoś ma taki "film", że chce i lubi to robić to po prostu to zrobi. Czy będzie malował ściany, czy będzie tańczył, czy będzie chciał grać tę muzykę, będzie działał, bo to jego wewnętrzne przekonanie. Nikt z nas nie rości sobie wyłącznego prawa na muzyczne patenty. Ja też kiedyś miałem 12 lat i też wiele chciałem. Dzieciakom trzeba dać szansę, bo byłbym hipokrytą gdybym powiedział, że ta muzyka nie jest dla ludzi młodych. Aczkolwiek staram się mówić sensownie również do moich rówieśników i ludzi starszych. Jedną mam radę: nie oglądać się za siebie, ale też nie iść po trupach. Instrumentali jest teraz wszędzie tyle, że nawet nie trzeba samemu tworzyć w początkowej fazie muzyki, gdy się nie ma zdolności, ponieważ wystarczy po prostu się przyłożyć i spróbować.
Czy zgodzisz się z twierdzeniem, że polski Hip-Hop z kontrkultury zmienia się właśnie w element przemysłu muzycznego?

Po części tak. Jestem za tym, że jeżeli już ma być częścią przemysłu muzycznego to powinien być reprezentatywny dla nurtu, czyli powinien być wzorcowym tworem. Powinni go reprezentować ludzie, którzy są kreatywni, mają pomysły i uznanie na tej scenie oraz sprzedają dużo płyt, ale nie są sztucznie kreowani oraz nie są wytworem tej mody, która teraz w ciągu ostatnich 2-3 lat opanowała wielkie media. Rozgłośnie komercyjne, a nawet media publiczne próbują się zaprzyjaźnić z nurtem, który nie za wiele ma wspólnego z prawdziwym hip-hop'em. Nasza rola polega na tym, żeby jednak nie ustąpić tym wszystkim "artystom". Ich propozycja muzyczna jest mierna, a zaczyna to być wprost proporcjonalne do zarabiania pieniędzy. Im mniej się narobisz, tym więcej zarobisz. Nawet, jeżeli nie sprzedają płyt w takich nakładach jak my, to nagle są okrzyknięci oficjalnymi twarzami Hip-Hop'u, przez co dominuje fałszywy obraz całej naszej kultury. Nieodpowiedni ludzie zawsze będą grać na festynach z kiełbasą czy w remizach albo będą się przepychać z Patrycją Markowską o laury na scenie w Opolu tudzież Sopocie i nagrywać z dinozaurami nikomu niepotrzebne kawałki. To znaczy potrzebne pewnie dla ludzi, którzy słuchali zespołu Kombi 20 lat temu i teraz jest im miło posłuchać Kombi z takimi następcami tej kapeli czy Maryli Rodowicz.

Od zawsze jesteś zaangażowany społecznie. Czy będziesz głosował w tym roku a jeśli tak to, na kogo?

Jasne, na Stanisława Tymińskiego.

Ja wybieram Stanisława Tyma. Dużo ostatnio koncertujesz po kraju, czy zauważyłeś jakiekolwiek zmiany przez ten rok od naszego wejścia do Unii Europejskiej?

A Ty nie zauważyłeś?

Nie jeżdżę po Polsce tyle, co Ty...

Wsie są tak samo zaniedbane i nie wyglądają tak jak w zachodniej Europie. Mijam małe wioski, ale nie przypominają filmów Jana Jakuba Kolskiego, które nie mają wiele wspólnego z rzeczywistością wiejską i mało miasteczkową. Tam panuje skurwiała nędza, w niczym nie ustępująca nędzy, która jest w aglomeracjach dużych miast. Tak naprawdę czy to komuś służy? Od czasu przemian ustrojowych w naszym kraju można wyjeżdżać swobodnie za granicę i pracować. Dzisiaj ludzie masowo wracają z niczym, jak synowie i córki marnotrawne, jeszcze bardziej rozgoryczeni. Biedni ludzie zawsze będą robieni w chuja, czyli zawsze będą mamieni obietnicami przedwyborczymi, ponieważ to oni stanowią największy odsetek Polaków. Politycy zawsze będą zabiegać o ich głos a oni potem zawsze są wkurwieni na siebie, że wybrali kogoś, kto nic nie uczynił w ich interesie. Zawiódł ich zaufanie, więc nie dziwię się, że część tych ludzi wcale nie głosuje i jest tak pogrążona w marazmie i beznadziei, że tworzy sobie getto i żyje według specyficznego kodeksu. Możemy, nie wiadomo jak, gloryfikować się w mediach, że jesteśmy krajem rozwijającym się, ale rzeczywistość jest inna i nadal zamierzam o tym mówić.

Twoja następna płyta będzie nosić tytuł "Szacunek ludzi ulicy". Jesteś związany z tym środowiskiem, czy szanujesz również ulicznych handlarzy?

Nie wpierdalam się w to, co kto robi i nikomu nie zaglądam do kieszeni. Wiem, że jest to bardzo dyplomatyczna odpowiedź, ale to nie jest moja sprawa. To jest sprawa ludzi, którzy się tym zajmują. Każdy wybrał taka drogę, jaką mógł. Wiadomo, że można wiele rzeczy tłumaczyć ubóstwem czy bezrobociem i dlatego łatwo jest uargumentować wybór tej łatwiejszej drogi. Chociaż to wcale nie jest łatwiejsza droga i łatwy zarobek. To są ciągłe stresy i liczenie się z tym, że można zaraz zniknąć i zostawić rodzinę, którą nierzadko ci ludzie utrzymują. Oni wiedzą, jaką mogą zapłacić za to cenę. Można powiedzieć, że dobili targu. Każdy może robić coś legalnego bądź nielegalnego. Drugą sprawą jest to, czy instytucje społeczno - rządowe zamierzają coś z tym zrobić? Zawsze na miejsce starych dilerów przyjdą nowi i tak będzie bez zmian. Tak jak w polityce i każdej innej dziedzinie życia społeczno-gospodarczego. Zmieniają się politycy, ludzie na ulicy, lokalni dilerzy, przywódcy grup przestępczych itd. Tak naprawdę ktoś odgórnie daje przyzwolenie na handel towarem, niejednokrotnie są to Ci sami ludzie, którzy niby zwalczają ten, jakby to nazwać, proceder.

A legalizacja soft drugs tę sytuację by zmieniła?

W Holandii problem narkotyków wcale nie został rozwiązany. Nie twierdzę jednak, że jaranie zioła jest pomostem do twardych narkotyków, ponieważ jest to kompletna bzdura. Powiem krótko - niech się wszyscy odpierdolą od tych, co jarają zioło, bo po wypaleniu zioła nie pójdziesz wbić komuś noża w plecy. Palacze musza się teraz ukrywać, chodzić po parkach lub palić w domu. Nie mogą żyć w spokoju i to też jest stresujące. Generalnie ten co jara skręta ma taki sam stres jak ten co tego jointa sprzedał.

Irytuje Cię nierzetelność dziennikarzy. Czy możesz podać konkretne przykłady?

W szmatławcach typu "Przyjaciółka", "Bravo" czy "Popcorn" do moich zdjęć kupowanych z agencji doklejają jakieś wyjęte z kontekstu wypowiedzi z wywiadów dla magazynów hip-hop'owych. Drukują nie moje zdjęcia a piszą, że to ja itd. Prawo prasowe jest ważne, ale to, co oni robią powinno mieć epilog w sądzie, tak jak np. publikacja moich zdjęć dotyczących bezpośrednio mojego procesu w Łodzi gdzie nie było zgody sądu na publikacje mojej twarzy, więc powinny być blairy na fotkach. Skracanie i cenzurowanie wywiadów w "Gazecie Wyborczej". Grzegorz Brzozowicz z "Newsweek'a" uwzględnił tylko część mojej autoryzacji. Gadaliśmy trzy godziny i wydawał się bardzo sympatyczny, ale wyszły z tego dwie strony farmazonów. Przez to mam teraz takie podejście do wywiadów, że zacząłem gadać bzdury, bo nie ma sensu się napinać i mówić prawdę skoro potem i tak wszystko jest przeinaczone. Drukują tylko papkę, która zainteresuje masy, czyli ile zarobił, komu zajebał w łeb i czy to prawda czy nie. Taka Ewa Drzyzga w druku...

Teraz pytanie mniej poważne. Liroy właśnie wraca singlem ze Wzgórzem Ya Pa 3. Czy planujesz nagrać coś z Nagłym Atakiem Spawacza? Co się u nich dzieje?

Raczej nie ma takiej możliwości. Z nimi nie wiem, co się dzieje, a Faziego nie ma w kraju od wielu lat. Życzę mu powodzenia, a z resztą nie mam kontaktu. Byliśmy składami, które się zasadniczo różniły od siebie, a przypadek sprawił, że coś tam razem zrobiliśmy. Natomiast Liroy i Wzgórze to była jednak jedna ekipa. (w tym momencie zadzwonił dziennikarz z TVN'u prosząc mojego rozmówcę o komentarz do kariery Liroya właśnie. Konkurencja musiała poczekać aż Peja skończy ze mną rozmawiać, co nie ukrywam bardzo mnie ucieszyło...)

Intelektualiści zaprosili Cię m. in. do "Rozmów na nowy wiek" i na spotkanie autorskie w Teatrze Ósmego Dnia. Jaka jest elita intelektualna tego kraju?

Przede wszystkim są intelektualistami z prawdziwego zdarzenia. Są nierzadko ciekawymi ludźmi, którzy mają otwarte umysły i dlatego dochodzi do takich spotkań. Mogę z każdym, jeżeli nie freestyle'ować, to konwersować i raczej czuję się pewnie, bo wiem, co mówię. Zawsze będę bronił swoich racji a pogadać mogę z każdym.

Jaki jest Twój stosunek do Sylwestra Latkowskiego, ponieważ najpierw były podziękowania a teraz diss'y?

To jest tak niewdzięczny biznes, że nie wiesz tak naprawdę, kto jest kto. Rozwiązanie zagadki może okazać się ciosem, ale rap tego wymaga. Mój rap jest pełen sprzeczności. Jednego dnia jest dobrze, drugiego dnia jest chujowo, więc nie muszę się tłumaczyć, dlaczego tak wyszło z Latkowskim. Jest kurwą i tyle... Sam mi się do tego przyznał.

Dlaczego przestałeś współpracować z Wiśniowym?

Dałem mu w ten sposób możliwość usamodzielnienia się, ponieważ nie było mu miło słysząc, że jest nieważnym raperem, który robi dopowiedzi Peji na koncertach. Poróżniły nas również rzeczy prywatne, ale nie chodziło o pieniądze. Nie widziałem sensu robienia dalej czegoś z Wiśnią. Jeżeli ktoś nie dotrzymuje mi tempa to ja nie mogę się ograniczać. To, że już nie współpracujemy i rzutuje to tak mocno na to, że on jest teraz w zastoju świadczy tylko o tym, że ciągnę za sobą wiele osób. Powiem szczerze, że Iceman wraca gdyż jest stworzony do grania ze mną koncertów. On nie czuje się na tyle raperem, co Wiśnia, który chciał nagrać ze mną płytę. Iceman nagrywa płytę już jakiś czas i jakoś nie może jej nagrać. Teraz jeździ z nami na koncerty, czuje poczucie wspólnoty i przynależności do SLU gangu. Chce to robić i dlatego jest z nami. Nie napina się, że jest super raper, robi swoje, przede wszystkim razem ten syf zaczęliśmy. I razem w nim skończymy...






Copyright © www.PejaSlumsAttack.pl 2006-2015. All rights reserved.
Created by Ka-Design.pl
Google+