Na samym początku koncertu powiedziałeś, że rano wróciliście, zaj…bani i od razu poszliście spać do hotelu…
Peja: Nie zaj…bani, tylko zmęczeni, byliśmy wczoraj w klubie w Poznaniu, potem jechaliśmy tutaj osiem godzin. Bardzo krótko spaliśmy, natomiast osobiście jestem przyzwyczajony do spania siedem, osiem godzin, a nie cztery. W dodatku jeszcze bardzo boli mnie kręgosłup, marzę o masażu bez kitu…

Skąd wzięło się u ciebie zainteresowanie hip–hopem?
Peja: W połowie lat osiemdziesiątych, słuchałem zagranicznego hip- hopu. Potem sam starałem się tworzyć pierwsze teksty, podkłady muzyczne. Brnąłem ciągle do przodu poświęcając się tej muzyce bezgranicznie. Ciągle wierzyłem, że moja praca ma sens i nie pójdzie na marne, tak też się stało.

Peja, jak to teraz jest z tym Hip-hopem?
Peja: Tak samo jak było, Hip- hop jest dla hip- hopowców, ciągle koncerty, nagrywamy teledyski, wydajemy płyty. Odpowiedni ludzie są w tej branży na odpowiednich miejscach.

To w takim razie, dlaczego tak mało o nim słychać?
Peja: Media zwracają uwagę na to, co jest świeże, temat hip- hopu czy hip- ho-polo został już wyeksploatowany. Teraz z powodzeniem wraca reggae, punk, a My zeszliśmy do undergrandu tam gdzie zawsze było nasze miejsce i my z tego powodu nie będziemy użalać się nad sobą. Naszym celem nigdy nie było zrobienie przewrotu, czy jakiegoś wielkiego boomu. Zawsze chcieliśmy docierać do ludzi z naszą muzyką, nagrywać płyty i grać koncerty… robimy to nadal. A fakt, że trafiliśmy kiedyś do wszystkich największych mediów, to nie było dla nas żadnym osiągnięciem muzycznym, ponieważ muzyka jest w klubach i na koncertach, a nie w „Wiadomościach”. Media dają jakąś popularność, która czasem pomaga, ale jak Ja będę chciał być dziś popularnym w Polsce to nie będę robił rzeczy, które są związane z muzyką. Ponieważ obecnie popularność wynika z tego, kto, z kim się spotyka, a nie, że coś fajnego zrobił…

Wolisz grać w klubach czy w plenerze?
Peja: Preferuje średniej wielkości kluby na 600- 700 osób. Gdzie jest bezpośredni kontakt z publicznością, uwielbiam widzieć na twarzach ludzi wszystkie emocje. Czasem mogę być bardzo zmęczony, ale jak dostanę taki zastrzyk, pozytywnych wibracji to mogę długo grać. Choć nie ukrywam, że fajnie jest czasem zagrać na dużej scenie, koncert na 10 tyś osób.

Jesteś jedynym polskim, Hip- ropowcem, o którym pisały gazety w USA. Jak się czujesz jako ikona hip–hopu w Polsce?
Peja: Tak jak powinna się czuć ikona, hip-hopu, czyli bardzo dobrze. Jestem z siebie dumny. Uważam, że w pełni na to miano zasłużyłem. Nie będę fałszywie skromny, tak po prostu jest.

Twój wielki hit „Głucha noc”, po jego nagraniu zostałeś oskarżony o plagiat, jak ta spraw się skończyła?
Peja: Nie było i nie ma żadnej sprawy.

Utożsamiasz się z Lechem Poznań, wybierasz się jeszcze czasem na mecze?
Peja: Nie chodzę na mecze, tak jak kiedyś to bywało, ale jak tylko mam czas staram się wpaść na stadion. Lech Poznań to mój klub, a moja sympatia do niego znana jest również w Warszawie, ostatnio podczas jednego z koncertów miałem tego wyraz. Sporo cześć publiczności zaczęła skandować „Legia, Legia Warszawa”. H..j z tym, dojdzie do tego, że artyści z Warszawy nie będą mieli spokojnych koncertów w Poznaniu. Jeżeli nie potrafią zaprowadzić porządku u siebie w mieście, tzn., że są leszczami i nie mają nic do powiedzenia w tym temacie. Natomiast My mamy coś do powiedzenia w naszym mieście, ludzie darzą nas szacunkiem poza tym są bardzo honorowi i jeżeli przychodzą na koncert to nie po to, żeby wyżyć się na kilku osobach z innego miasta, tylko po to żeby posłuchać muzyki. W Poznaniu ludzie w klubowych barwach potrafią podejść do artysty z Warszawy przybić piątkę i oddać szacunek za muzykę, jaką robi, w Warszawie są zawsze jakieś krzywe akcje niestety…

Jesteś autorem hymnu Lecha…
Peja: To nie jest żaden hymn. Po prostu kiedyś kumple, z którymi aktywnie uczestniczyłem z różnych zadymach poprosili mnie o nagranie kawałka o tym. Zgodziłem się, usiadłem na chwile, nagrałem w amatorskich warunkach i poszło…

Jak odpoczywasz?
Peja: Jak każdy, oglądam TV, chodzę na spacery, do kina, teatru, uprawiam sex… Nawet jak pracuje, czy sprzątam w domu to też jest dla mnie odpoczynek.

Pamiętasz swoją najgorszą imprezę?
Peja: Takich imprez się nie pamięta. Choć rok temu w Cieszynie straciłem głos i publiczność resztę tekstu rapowała za mnie, wielki szacunek dla nich. Będę musiał kiedyś jeszcze do nich przyjechać i zrehabilitować się za to, bo jest mi głupio. Bardzo dbam o warsztat, nagrywam każdy koncert, jak są gdzieś jakieś błędy to staram się je wyłapywać i poprawiać.

Nie uważasz, że twoje tekst trochę się zdewaluowały? Rapujesz „W obecnych czasach praca stanowi przywilej”, a wygląda to tak, że dziś pracodawcy szukają ludzi…
Peja: Zakażesz Perfectowi śpiewać kawałki, które napisali 20 lat temu? Uważam, że są numery, które przeszły do historii, dzięki temu nie tracą na swojej aktualności. Poza tym może i praca jest, ale ludzie zarabiają miernie, więc dalej stanowi ona przywilej…

Peja, pracujesz teraz nad jakąś nową płytą?
Peja: Tak, pracuje nad solową płytą „Styl życia G’N.O.J.A” Rychu Peja SoLUfka, jak również nad kilkoma innymi projektami, które są już na ukończeniu. To nie jest tak, że wchodzę raz na pół roku do studia nagrywam materiał i jest ok, Ja wpadam do studia jak tylko mam wolną chwilę. Coś kończę, coś zaczynam, coś odkładam na później, ale ciągle pracuje.

Jak długo zajmuje ci napisanie tekstu?
Peja: To jest bardzo różnie, czasami w 10 min mogę napisać trzy zwrotki, czasami przez pół roku nie mogę jednego tekstu skończyć. A bywa i tak, że w ciągu jednej nocy napisze pięć tekstów, które są tak dobre, że wszystkie ukazują się na płycie.

Co najczęściej jest dla ciebie inspiracją do napisania jakiegoś tekstu?
Peja: Na pewno nic nie napisze jak dobrze mi się żyje. Głowa do pisania otwieram mi się pod wpływem różnych traumatycznych przeżyć. Choć najbardziej inspiruje mnie amerykański rap. Słucham go od dwudziestu lat i zawsze, kiedy pisze swój kawałek to gdzieś w tle leci czarnoskóry kolega, który rapuje to jakiegoś bitu. Więc mogę podziękować wszystkim czarnym kolegom z USA, bo dzięki nim powstała znaczna część moich tekstów.

Peja widzę, że masz na sobie sporo tatuaży, który jest dla ciebie najważniejszy?
Peja: Portret mojej zmarłej matki. Mam go na ramieniu i jest dla mnie jak amulet.

Rozmawiał: SZYMON WRÓBEL








Copyright © www.PejaSlumsAttack.pl 2006-2015. All rights reserved.
Created by Ka-Design.pl
Google+