Wywiad przeprowadzony 02.05.08 w Jarocinie przed koncertem. Publikacja w „Gazecie Jarocińskiej”

Pojawiłeś się dzisiaj niedługo przed swoim występem. Zdarza się czasami, że przyjeżdżasz na koncert wcześniej, żeby posłuchać lokalnych, underground’owych składów na żywo?
Peja: Byłem umówiony z organizatorem, że pojawię się około 19:00, tak też się stało. Można powiedzieć, że minął czas, kiedy bywałem na imprezach od początku. Mam swój czas, przyjeżdżam o takiej porze, żeby się przygotować do swojego występu. Częściowo to ograniczam, żeby podglądnąć to, co się dzieje wcześniej. Rzut okiem i potrafię to jakoś trafnie ocenić. Staram się jednak skupiać na sobie, ponieważ nie dysponuję na tyle dużą ilością czasu, żeby wspierać was tutaj od 17:00.

Mówisz, że minął czas, kiedy bywałeś na całych imprezach. Z czego to głównie wynika?
Peja: Z tego, że nie mam spokoju, komfortu, żeby siedzieć przy stoliku i relaksować się z kolegami. Gdybym przyszedł i chciałbym coś obejrzeć, to oglądałbym jedynie tłum ludzi wokół. I na tym by się skończyło.

A te małolaty, które przed chwilą za Tobą piszczały, czy to jest irytujące?
Peja: Jakie małolaty? Nie zwróciłem uwagi.

Czyli nie zwracasz na takie rzeczy uwagi?
Peja: Nie jest mi obojętny odbiór. Ale ten odbiór to ja sprawdzę na koncercie.

Wczoraj skromny, dzisiaj krnąbrny – dlaczego?
Peja: To wynika z mojego agresywnego nastawienia do życia i z tego, że ludzie w agresywny sposób nastawiają się do mnie, opisują mnie niewybrednymi epitetami. Jestem osobą ze świata mediów, podobno nawet publiczną i w związku z tym każdy rości sobie prawo do oceny i wypowiedzi na mój temat. Ja nie pozostaję dłużny. Nie chodzę ze schowaną głową, podkulonym ogonem, tylko po prostu się odcinam. Podobno cechuje mnie niesamowita ponoć pewność siebie i charyzma.

Można od tego wszystkiego dostać na głowę, co? Opinie, recenzje, rozpoznawalność…
Peja: Powiem tak: trzeba mieć jakiś dystans do siebie i tego, co się robi. Jak ktoś z moich znajomych idzie ze mną, to widzi, że jestem obserwowany i tak dalej, że jestem rozpoznawalny – na dworcach, czy innych skupiskach ludzi, na koncertach. Wybrałem taką, a nie inną drogę, jest to konsekwencją jakichś działań. Trudno sprzedać muzykę, będąc postacią znikąd, która niczym się nie odznacza, nie ma swojej twarzy. Ja pokazuję, że jestem normalnym człowiekiem, którego można spotkać gdzieś w pociągu, na ulicy, w sklepie.

Bardzo często powtarzasz, że reprezentujesz biedę. Czyli co tak naprawdę – biedę samą w sobie, ludzi, którzy są Ci znani, ich postawy? Co to znaczy, że reprezentujesz biedę?
Peja: Generalnie wypowiadałem to na bicie w roku 2001, w momencie, gdy zarabiałem bardzo małe pieniądze z rapu. Podkreślałem swoje pochodzenie, miejsce, gdzie nie było mi łatwo, gdzie wychowałem się będąc praktycznie bezdomnym, bez rodziców, a więc zdaję sobie sprawę z tego, co mówię. Tak, reprezentuję biedę, ponieważ bezpośrednio się z niej wywodzę. Reprezentuję miejsce, z którego się wywodzę, ludzi, którzy nadal klepią biedę. Jestem jakby głosem tamtej społeczności, która w sposób właściwie globalny daje reszcie świata do zrozumienia, że jest takie miejsce, jak Jeżyce, jest takie miejsce, jak miasto Poznań, coś takiego jak scena hiphopowa i taki rapper jak Peja, który reprezentuje siebie i swoich ludzi. Nie wyobrażam sobie kurwa, że nagrywam kawałek „Reprezentuje luksus” w związku z tym, że stać mnie na troszeczkę więcej, niż 5, 7, 10 lat temu. Każdy powinien reprezentować to, z czym się utożsamia. Mieszkam w dzielnicy, na której się urodziłem, nikt mnie stamtąd nie wygonił, nie opluł, nie wyklął.

Cofnijmy się o rok, do 85-lecia Lecha Poznań i płyty „Duma i Tradycja” wydanej z tej właśnie okazji. Nie było Ci przykro, że będąc kibicem Lecha nie wziąłeś w tym udziału?
Peja: Proponowano mi udział w tym projekcie, ale odmówiłem. Nie wyobrażałem sobie po prostu udziału w projekcie, w którym udział bierze także Liber. Ludzie odpowiedzialni za ten projekt chcieliby na tą płytę trafił kawałek „Szacunek ludzi ulicy”, ale ostatecznie do tego nie doszło. Myślę, że kibice to doskonale rozumieją.

Czy można uznać Cię za autorytet w dziedzinie rapu?
Peja: Myślę, że mam duży wkład w to wszystko, czym jest polski hip-hop. Zaczynałem w czasach, gdy niewielu miało w ogóle pojęcie, czym jest rap. Tak, jestem kurwa pionierem. Peja to rap i rap to Peja. Utożsamiam się z tą muzyką.

A czujesz się za nią odpowiedzialny? Masz poczucie własnej misji?
Peja: Na pewno mam jakieś poczucie misji. Dbam o odpowiedni poziom polskiej sceny, podtrzymuję go. Ale oprócz tego chcę, by mówiono o mnie po prostu Peja, a nie rapper Peja. W Stanach nikt nie powie rapper Jay-Z, bo to jest po prostu Jay-Z. Ja jestem Rychu Peja z Jeżyc. I jako taki chcę być znany.








Copyright © www.PejaSlumsAttack.pl 2006-2015. All rights reserved.
Created by Ka-Design.pl
Google+