Oto ja kłamca nie o mnie te hasła
U mnie sytuacja jasna ja w klubie często lubię
Być w otoczeniu własnym spokojny wyciszony
Wręcz osamotniony a tu podbijają ziomy
Naćpane najebane kolejne mózgu pranie
Atakuje mnie z pytaniem czy z serca czy komercja
Chce rozkwiniać mnie w tekstach w intelekcie impotencja
Chce naprawdę mi ufać siemasz jestem Łukasz
Tu nie masz czego szukać w klubie same lamusy
Tylko ja się znam mam plusy nie wie że jestem minusem
Chce częstować spirytusem rozcieńczonym z jakimś syfem
Chodź stuknij się kielichem drugi ziom przepita szyja
Już podbija browar z kija szybciorem go wymijam
Sytuacja mi nie sprzyja nie chcą wierzyć że nie piję
Nie czuję się na sile, no co ty kurwa wymiękasz?
Ja od tygodnia w trasie nie opada im szczęka
Choć ponawijamy chcą wiedzieć co w Poznaniu
Czy mam ich poczęstować ściemą na poczekaniu
Zmyśloną sytuacją przecież oni się tym karmią
Skurwysynu widzisz tu nie ma nic za darmo
Uściski spotniałych dłoni gejzer nieświeżych oddechów
Opuszczam ich w pośpiechu jam nie do pogadania
Sytuacja mnie skłania do wzmożonego działania
I zmienia Rycha w drania nie chce mi się z wami gadać
Mam stres przed koncertowy chcę na sofie się ułożyć
Przedtem odlać się w zaciszu w spokoju że z tyłu
Za plecami nie mam psycho i to by było wszycho
Za wasz stuff też podziękuję za plecami nazwiesz chujem
I gwiazdorem bo nie umiesz zrozumieć i nie chcesz
Zmusić się do refleksji nie miej do mnie pretensji
Jestem tu dla was lecz nie w każdej waszej kwestii
W skupieniu wysłuchuję twych życiowych problemów
I nie wiedzieć czemu znaleźć mam na to receptę
Skupieni niczym Karpow przy ważnej rozgrzewce w szachy
Nikt nie chce palnąć gafy biegną po autografy
Ręce kartki czapki dachy t-shirty bluzy kurtki
Bilety tu mi napisz tu jebnij to wrzuć mi
Szukam bezpieczeństwa furtki czy nie jebli mi komórki
Buty mam zdeptane tlenu mało, masz bibułki?
Zajaramy, nie masz kany?, kiedy gramy? My cię znamy
Wtem jeden chce mnie ściskać ale jest zbytnio nagrzany
I dwie panny się szarpią każda chce być najważniejsza
Damskiej bielizny kolekcja pro koncertowa wersja
Pełna gama walorów do wyboru do koloru
W różnym przedziale wiekowym matki kochanki żony
Ja nadal niewzruszony tłum częściowo urażony
Wiem będę spalony gdy oleję ich na starcie
Dadzą spokój wówczas gdy na scenie dam im wsparcie
Wtedy z ich strony poparcie ludzie z wami jest ciężko
Więc może koncert zacznę będąc fajnym koleżką

Do ludzkich serc chcesz zdobyć przepustkę
Musisz być ziom niezłym oszustem

Prawdziwy raper kłamca tu nie ma nic na niby
Prawdziwy raper kłamca najlepiej nadgorliwy
Prawdziwy raper kłamca prawdziwy raper zdrajca
Chcesz by ludzie cię lubili musisz farmazonem trzaskać

Prawdziwy raper kłamca tu nie ma nic na niby
Prawdziwy raper kłamca najlepiej nadgorliwy
Prawdziwy raper kłamca prawdziwy raper zdrajca
Chcesz by ludzie cię lubili musisz farmazonem trzaskać

Czy ziom Peja mnie pamięta? Małolat wiadomka
Ni chuj go nie pamiętam lecz witam go jak ziomka
Piątka dwa browary wiesz leci rozkwina
Chcesz? Mamy tanie wina wiadomka ja rozpijam
Co u mnie? Zajebiście, te dwie dupy widzieliście?
Kiedy przyjechaliście? Już jakiś czas temu
Wiesz ziom nikomu nie mów ale impreza komplet
Już rzucam oka kątem już z podpalonym jointem
Totalna integracja z moim starym nowym ziomkiem
Na freestyle przyszła pora coś nie tak przyrapował
Krzyczę wypas dobra szkoła ziom niebawem coś nagramy
Ja mam napięte plany ale kiedyś się spotkamy
Coś zrobimy radę damy uwierz ziom na słowo
Zapierdalasz hardkorowo HWDP wiadomo
Podkopsa jakieś zioło jest wesoło wygrzewka
Czas picia jedna zgrzewka jestem git nie wymiękam
Łeb mnie napierdala nagabuje mnie panienka
Się cieszę przed nią klękam do złej gry dobra mina
Barman nalej nam drina co pije ma dziewczyna
Jest zawodowski klimat tak impreza się zaczyna
I ściemniłem tego typa jego demo jest straszne
Ale miał na głowie kaszkiet w nowej kolekcji Massa
Więc mówię że jest klasa teraz ciebie zapraszam
Nie często mi się zdarza dziś mój kontrakt wygasa
Mam kwitu dużo kitu nasłuchasz się dziś bitów
Nad tobą mam przewagę chcę skupić twą uwagę
W centrum jak Tesco, masz bluzeczkę niebieską?
Masz na mnie ochotę? Uśmiechasz się zdradziecko?
Ile masz lat? Przecież wiem nie jesteś dziecko
Urocza z tą kiecką lekko naćpana fetką
Chce wylądować miękko bo jest niezłą kobietką
Jej chłopak zalany śpi wczoraj z nim zerwała
Chce bym ją pocieszył na koncercie szalała
A tak w ogóle to przyszła tu przypadkiem
Nie słucha tego rapu kręci ją co innego
Zna parę rzeczy kilka traków Tedego
Na backstage'ach nic z tego woli coś dyskretnego
Intensywnego coś intymnego
Wiesz o co biega? Ja wiem, a kolega? Też
On na okazję czeka nie świruje jest wporzo
Dysponuje wolną lożą właśnie pizzę dowożą
Siadamy zamówione drin za drinem gadamy
Jesteśmy spoko wszystkich wkoło ściemniamy
Jesteśmy gwiazdy mamy do tego prawo
By widzieć ciebie nagą żebyście bili brawo
Jutro w następnym miejscu ściemniam z tą samą wprawą
Jak prawdziwy raper z prawdziwą oprawą
Z bogactwem sławą i wspaniałą zabawą
Prawdziwy raper kłamca dziś wszystko nam wybaczą

Do ludzkich serc chcesz zdobyć przepustkę
Musisz być ziom niezłym oszustem

Prawdziwy raper kłamca tu nie ma nic na niby
Prawdziwy raper kłamca najlepiej nadgorliwy
Prawdziwy raper kłamca prawdziwy raper zdrajca
Chcesz by ludzie cię lubili musisz farmazonem trzaskać

Prawdziwy raper kłamca tu nie ma nic na niby
Prawdziwy raper kłamca najlepiej nadgorliwy
Prawdziwy raper kłamca prawdziwy raper zdrajca
Chcesz by ludzie cię lubili musisz farmazonem trzaskać






Copyright © www.PejaSlumsAttack.pl 2006-2015. All rights reserved.
Created by Ka-Design.pl
Google+