Nie nawinę, że mam lipę gdy na koncie będzie bańka,
Bo każdy bękart z getta szuka prawdy w moich rapsach
Ja mam życie jak w Madrycie mimo wcześniejszych kłopotów,
Wiodę żywot będący obiektem zazdrości milionów
Odpuść se szmato, hejterskie serce,
Nikt nie bronił Ci byś doszedł w to miejsce gdzie ja dziś jestem
Rozważ tę kwestie gdyby w rapie mi nie wyszło,
Pewnie poszukałbym pracy zadbałbym o swoją przyszłość
Zdobyć pozycję? wywalczyłem ten szacunek,
Po to by nie mógł pomiatać mną żaden jebany chujek
Rap procentuje jestem kimś nie zapominaj
Po to by nie mógł mną pomiatać mną żaden jebany gliniarz
I żadna świnia różnych ludzi się spotyka,
Bo nie każdy tu potrafi być w porządku przypominam
Jestem prawym człowiekiem, choć nie respektuję prawa,
Bo te prawo jakości mego życia nie poprawia.

Wiesz kto powrócił? A kto zaczyna się smucić! (wiesz?)
Pieprzyć frajerów przekaz dla porządnych ludzi (ta!)
To nasza ściana dźwięku poczuj to i weź nie pierdol (Acha!)
Wyciągam gnata dziwko wraca Phil Spector (ta!)
Wiesz kto namieszał? Ten co na nim psy wieszasz (właśnie tak!)
SLU GANG bezkompromisowy przekaz (Aaaa!)
Wciąż nie dowierzasz, przejmujemy terytorium (wciąż!)
Jesteśmy u siebie, z Pe do En dla Polski ziomku!

Te spłukane raperzyny udają tu Bóg wie kogo,
Kiedy tylko się oddalę za plecami pierdolą
Grają za drobniaki wkurwieni wiecznie bez kasy,
A my mamy te t-shirty upamiętniające trasy
Na kasę łasy niejeden zawistnie patrzy,
Tylko dlatego, że ja zamiast nich gram rarytasy
Wylewam tę pogardę jak zawsze jestem odważny
Łamię mój powszedni chleb, spadają okruchy prawdy
Rap tworzę twardy tam gdzie mieszkam, gdzie "Ławeczka",
I znów będzie kozak niczym Gajos i Żółkiewska,
To jest ten joint niczym Funky 4 Plus One,
Tak jak EPMD powrót do biznesu bro
Te dzieciaki wciąż klną a niech się bawią młodzi,
Bo znajomość z moim rapem nie ma prawa im zaszkodzić
Więc czegoś to dowodzi masz tutaj Polskę prawdziwą
Portretuję tę współczesność niczym Okił Khamidow,
Ponoć kłótliwy wciąż poddają ocenie,
A jednym telefonem zjednoczył lokalną scenę,
Już się nie zmienię, mogę tylko spoglądać,
Przez pryzmat własnych błędów i ważniejszych dokonań,

Wiesz kto powrócił? A kto zaczyna się smucić! (wiesz?)
Pieprzyć frajerów przekaz dla porządnych ludzi (ta!)
To nasza ściana dźwięku poczuj to i weź nie pierdol (Acha!)
Wyciągam gnata dziwko wraca Phil Spector (ta!)
Wiesz kto namieszał? Ten co na nim psy wieszasz (właśnie tak!)
SLU GANG bezkompromisowy przekaz (Aaaa!)
Wciąż nie dowierzasz, przejmujemy terytorium (wciąż!)
Jesteśmy u siebie, z Pe do En dla Polski ziomku!

Mógłbym wyliczać zasługi bez końca tańczyć na szczycie,
Tak tonąc w samozachwycie bez końca chwalić me życie
Rzucać przechwałki na bicie, Rychu Orson Wells rapu,
Szalony umysł omotałem dzieciaków
Nie odejdę w zapomnienie jak ci wspaniali artyści,
Dla których szczytem ambicji jest zagrać na Eurowizji
W Polsce bez fikcji chłopie sam musisz przyznać,
Złe jedzenie jest tak samo dobre jak zła telewizja
Tyle lat się zmagasz utrzymujesz na tym szczycie,
A te pierdolone gnoje wysysają z Ciebie życie
Studyjny wyciek wprost na krajowe ulice,
Choć pedały grają glam nawet rock na pseudo bicie,
Cały czas jebać Pajaca chociaż dawno z nim skończyłem,
Bo zniszczyłem go jak Nas Jiggę kawałkiem "Ether",
Zobacz tę pipę, on jest jak ten Darek Kordek
Sam jego widok sprawia, że chcesz zajebać mu w mordę
Chcesz z ryja zrobię Ci sorbet lepiej się strzeż,
Kiedy rozgorzeje we mnie niepohamowany gniew
Spotkasz mnie będzie pech ty pierdolona mendo,
Bo strzelę Cię w pysk jak swojej pani Phil Spector

Wiesz kto powrócił? A kto zaczyna się smucić! (wiesz?)
Pieprzyć frajerów przekaz dla porządnych ludzi (ta!)
To nasza ściana dźwięku poczuj to i weź nie pierdol (Acha!)
Wyciągam gnata dziwko wraca Phil Spector (ta!)
Wiesz kto namieszał? Ten co na nim psy wieszasz (właśnie tak!)
SLU GANG bezkompromisowy przekaz (Aaaa!)
Wciąż nie dowierzasz, przejmujemy terytorium (wciąż!)
Jesteśmy u siebie, z Pe do En dla Polski ziomku!







Copyright © www.PejaSlumsAttack.pl 2006-2015. All rights reserved.
Created by Ka-Design.pl
Google+