To nie po wodzie palcem pisane
Nie zdychać na ulicy zgadza się z moim planem
Stan społeczny jest w opłakanym stanie
Nie stanę pod ścianą jak na egzekucji
Nie chce być ofiarą instytucji
Ani teraz modnej autodestrukcji
Nic się nie stanie jak odrzucimy ćpanie,
Chlanie własne się nawzajem poniżanie
Polska taki tu panuje nastrój bezrobocie sięga 18%
A zarabia krocie tylko elita
Szary człowiek tonie w podatkowych kwitach
Potem chodzą jak ryby śnięte
Jak by ktoś na szyi zaciskało pętlę?
Patrzę z sentymentem na młodzież z talentem
Marnieją, bo miejsca pracy są zajęte
Zmieniłbym to gdybym był prezydentem
Wiem, że nie będę, więc wracam do reali
Zgadnij co teraz robi Włodi pali
Wśród tych co za wygraną nie dali
To się chwali a bierność to głupota
Z miedzy młota a kowadła mnie rap wydostał
Klamka zapadła sprawy te zostaw mówię jasno
To działa na korzyść własną
To jest pasją ale też zawodem
Chce być dowodem, że można dać se rade
Przykładem dla ziomków i słuchacza,
Że idę do przodu a nie w dół się staczam
I zaznaczam nie daj wmówić se choroby
Są sposoby by godne życie zdobyć Elo.

Włodi, SLU oni na pewno, odrzucili opcje oni na ulicy zdychaj
Młodzi z talentem, którzy chcą żyć odrzucili opcje oni na ulicy zdychaj

Włodi, SLU oni na pewno, odrzucili opcje oni na ulicy zdychaj
Młodzi z talentem, którzy chcą żyć odrzucili opcje oni na ulicy zdychaj

Nie dać ponieść się emocja trudna sztuka wiem to
Długi czas na szyi z pętlom takiego życia nie chcąc
Wybrałem swoją drogę i dokładnie nic nie mogę
Za to, że tak niszczyć żywot własny Ci pomogę
Jeśli tylko zechcesz tę samą obrać ścieżkę
Rap społecznym komentarzem znaczącym życia sensem
Tu gdzie człowiek stracił wiarę i nie widzi perspektyw
Myśli, że żyje za karę będąc jednym z przegranych
Swego stada się trzyma beznadzieja alko w żyłach
Gdzie wbijących moczem bramach życie skończył tam zaczynał
Równy start tego nie miał jego walka tej nie podjął
Bo przyparty do muru samobója strzelił z broni
Którą miał od zawsze, zawsze był jej właścicielem
To nad losem brak kontroli, który rozminął się z celem
A ile opcji wiele kolejny sił próba brak wiary
I strach to, że może się nie udać
Odrzucasz opcje zguba wszystko w twoich rękach
Tylko do Ciebie zależy, gdy chwila trwogi klękasz
Zaczynasz się lękać mimo to mówisz nie pękasz
Oczekujesz pomocy nie szukając jej to męka
Mówisz mniemasz wyboru przetrwasz nigdy nie pękniesz
Zrób tak byś mógł powiedzieć kiedyś, że życie jest piękne
Zwykły polski śmiertelnik znający obyczaje
Do złego stanu rzeczy powie, co się przyzwyczai
Twoja akceptacja to twój świadomy upadek
Lepiej powtórz z nami, że co, że damy rade
Bo na codzień jako świadek ludzkich niepowodzeń cierpię
Głos mi w gardle więdnie wpada w złość, gdy słyszę brednie
Że jest jedno rozwiązanie pod nazwą brak rozwiązań
Wiernie wyczekiwał będzie ten co się poddał
Na taki bieg wydarzeń bezpośrednie wpływu nie masz
Tu niema co czekać zrezygnujesz z życiem przegrasz.

Włodi, SLU oni na pewno, odrzucili opcje oni na ulicy zdychaj
Młodzi z talentem, którzy chcą żyć odrzucili opcje oni na ulicy zdychaj

Włodi, SLU oni na pewno, odrzucili opcje oni na ulicy zdychaj
Młodzi z talentem, którzy chcą żyć odrzucili opcje oni na ulicy zdychaj






Copyright © www.PejaSlumsAttack.pl 2006-2015. All rights reserved.
Created by Ka-Design.pl
Google+