G.R.O.CH.Ó.W. ciężko było tu dorastać
Tak jak narodziny, śmierć może mnie tu zastać
Ziomek z tego miasta wciąż pełen nadziei
Wszystkim konfidentom HWD od złodziei
Tutaj los nie wybiera, dla frajera
Coraz ciężej jest nazwać kogoś mianem przyjaciela
To ty dzieciaku tego rapu jesteś adresatem
To pierdolone życie wciąż wyciska nas jak szmatę
Trzymaj sztamę z bratem, trzymaj sztamę z ziomkiem
Gdy zabraknie mu chleba, odstąp mu ostatnią kromkę
Jedni mają szczęście, inni mają farta
Czekam aż do mnie odwróci się karta
To jest ten kraj, gdzie uczciwie żyć się nie da
Jak Peja, ja również dobrze wiem co znaczy bieda
Temu co sprzedał prosto w ryj - tfu
Weź otwórz oczy, obudź się ze snu
Weź obudź się ze snu, bądź z nami bracie znów
Z pośród tysiąca dróg wybierz dobrą, bądź zdrów
Weź obudź się ze snu, to ostatni gwizdek bracie
Bo śmierć to twój wróg, a życie to przyjaciel
Ciężkie to życie, bo nastały takie czasy
Pragnienie władzy i pieniędzy - gówno znaczy
Masz tu wyjadaczy, którzy nie odpadli, biegli
Z niejednego pieca Chada Rych ten chleb jedli
Pozbądź się tej pętli co zaciska się na szyi
Nie podejmuj desperackich kroków - to dla debili
Wytrzymaj w ciężkiej chwili by nam udowodnić ziomuś
Jeśli masz charakter to nie musisz nic nikomu
Specjalnie udowadniać, to raport z tego bagna
Wyczołgać się i sprawdzać, każdy dzień to jak wyzwanie
Być trzeźwym, mieć pamięć i ogólne szanowanie
Chada, Peja pod prąd druga część nawiązanie
Jeśli chcesz to dostaniesz, bo kto szuka ten znajdzie
Życie chcesz oszukać, lepiej pogrąż się w prawdzie
Mówię poważnie, bo to wszystkich nas się tyczy
Bo można całe życie walczyć i zostać z niczym
Weź obudź się ze snu, bądź z nami bracie znów
Z pośród tysiąca dróg wybierz dobrą, bądź zdrów
Weź obudź się ze snu, to ostatni gwizdek bracie
Bo śmierć to twój wróg, a życie to przyjaciel
Czasem czynię bliźniemu to co mi nie jest miłe
Jest i było ciężko, ale się nie powaliłem
Bóg mi daje siłę, nigdy nie zwątpiłem
Choć były chwile, że na życie chęć traciłem
Patrzę na podwórko, tam kłopoty się czają
Doszło już do tego, że się kumple okradają
Miłość i nienawiść sypiają wciąż ze sobą
Nadejdzie czas rozliczeń to podziękuję wrogom
To nie jest ważne gdzie kto się wychował
Otwórz szerzej oczy, uwierz w moje słowa
Poczuj ten smak, poczuj ten dotyk
Hazard, alkohol, kobiety, prochy
Piękne prognozy, już w nie nie wierzę
Brudne pieniądze, sztosy, kradzieże
Zło i nienawiść wciąż w parze idą
C.H.A.D.A., ulica mój żywioł
Weź obudź się ze snu, bądź z nami bracie znów
Z pośród tysiąca dróg wybierz dobrą, bądź zdrów
Weź obudź się ze snu, to ostatni gwizdek bracie
Bo śmierć to twój wróg, a życie to przyjaciel
Kolejny dzień, słońce nad jeżyckim miastem
Wklejam jak paste nie kopiuję to jasne
Mam pomysły własne i zasady, człowiek sprawdź mnie
To jeden z wojowników, który się nie podda kłamstwem
Patrzę na podwórko a tu jest dozgonna przyjaźń
Trzymam się tych ludzi, którym ufam, im chcę sprzyjać
Nie skończę jak pejas wolę bić niż być pobitym
Pod prąd lecz do przodu, pieprzyć brat ściemnione kity
Wiem, że te kity, się skłaniam ku modlitwie
Wciąż pamiętam o problemach, o wyrządzonej krzywdzie
Bo na dobre nam to wyjdzie jeśli przejrzymy na oczy
Życie mnie zaskoczy swoim pięknem, ziomek dożyj
Każdej pięknej chwili, bo to wszystko jest przed tobą
Nie oglądaj się za siebie, masz ludzi co ci pomogą
CHWD wrogom, lecz na siłę ich nie szukam
A ty obudź się ziomek, stań na nogi, bądź tutaj