Żeby nasz rap nie zginął, żeby się szczęśliwie żyło
żeby znowu było miło, żeby wszystko się skurwiło (hehe)

Wiem jak to jest być na dnie to nie brednie
Finansowy krach, życie biedne plus słabości
Substancje chemiczne, sporo gniewu i złości
Życie na diecie, dieta, z kości na ości
Tak było za dzieciaka, w domu nie jedna draka
W podartych łachach bez perspektyw haka haka
Myślę przyjdzie taki dzień, że pokonam przeciwności
Wyjdę na ludzi, się odbije, już nie pościć!
W ciągłej gotowości by ten stan rzeczy odmienić,
Zdobyć więcej przestrzeni i w spokoju, życie cenić!
Wiem jak to jest gdy na niczym nie zależy,
Żyjesz bo żyjesz tak naprawdę wciąż leżysz,
A ci co przechodzą wciąż cie kopią, żeby dobić
Arzeba mieć w chuj odpowiednio silnej woli
I powoli do przodu bez niczyjej pomocy
Wciąż sam jak palec z Aciem chcemy lepiej pożyć
Chcemy coś stworzyć, zawsze odbić się od dna
Rap gra która wciąga, która dobrze nas zna
Bo my znamy ją, na majku zaciskam dłoń
Żyłka pokrywa skroń i gardło, wyższy ton,
Wydobywam z siebie Eazy-E i już po pogrzebie
I ja też, 3W w niebie? Ja tego nie wiem.
Ale jedno wiem na pewno, z tego dna wyjdę sam
I pierdole złą przeszłość, robie rap a nie chłam

Czy chcesz choć przez moment poczuć jak to jest być (na dnie, na dnie)
Czy chcesz choć przez chwile być tam gdzie oni są (na dnie, na dnie)
Czy chcesz choć przez moment poczuć jak to jest być (na dnie, na dnie)
Czy chcesz choć przez chwile być tam gdzie oni są (na dnie, na dnie)

I minęło kilka lat, pełno ludzi, więcej szmat
Przebyłem drogi szmat, odmieniony na bogato
Życiowy maraton w tym biznesie wciąż na ostro
15 działalności, pod prąd, jak na prosto
Złe i dobre strony, złego dobre początki
Hardkorowe wątki a on smutas wątpi,
W swój talent, powołanie, czy brać za to pieniądze?
Rozgrzewać skrywane żądze? Mówię dobrze, czy błądzę?
Wszyscy są mili, kurwa od tej pamiętnej chwili,
Mieli nas za debili teraz w dupę chcą całować,
Dziewczyny chcą się kochać, ziomków mam już całą masę,
Kto prawdziwy przyjaciel? Tego dowiem się z czasem
Jestem rapu asem jak Grzechu, pozdrowienia
Pierwsze dżoje i syf, czas nic się nie zmienia
Słaba ocena nigdy samoocena, mocne liryki,
Sporo krytyki, okropne nawyki, pod prąd
Całe życie, jeszcze krok i na szczycie,
Mówiłem, zobaczycie...

Czy chcesz choć przez moment poczuć jak to jest być (na dnie, na dnie)
Czy chcesz choć przez chwile być tam gdzie oni są (na dnie, na dnie)
Czy chcesz choć przez moment poczuć jak to jest być (na dnie, na dnie)
Czy chcesz choć przez chwile być tam gdzie oni są (na dnie, na dnie)

Siedem lat tłustych, nowa era rozpusty
Kończy się 06, a ja dna sięgam ponownie
Wraca masa złych wspomnień, od których nie ucieknę,
Z porytym deklem mam jazdy, nie wymięknę!
Rap gra przebiegle, całkowicie wypalony
Gdzie ziomy moje są?! Kurwa gdzie są moje ziomy?!
Temat numer jeden to z kim byłem i co brałem,
I że się załamałem presja miażdży doskonale
Spiskowe teorie i to że paranoje,
Mam w sobie od zawsze, jestem czub. A jakże!
Nosze ten ciężar, popularność to gówno,
Cena za lepsze życie, pierdole to! Gram w studio
Punk rock jak chuj, miazga jak CD Nancy
Nie Blake z dynastii tylko zły z miasta gniewu,
w oczekiwaniu mego własnego pogrzebu!
Nie zginę w cieniu, raczej w świetle jupiterów!
To kolejny pretendent, ten rap, jak bułka z masłem
Z definicji pener kojarzony z tym miastem
Nierozerwalnie, i nie banalnie, pizgam centralnie
Zrobię awarie, sam z tego wyjdę, jak zawsze wiem!
To pewne, to dla wszystkich tych których życie jest piekłem!

Czy chcesz choć przez moment poczuć jak to jest być (na dnie, na dnie)
Czy chcesz choć przez chwile być tam gdzie oni są (na dnie, na dnie)
Czy chcesz choć przez moment poczuć jak to jest być (na dnie, na dnie)
Czy chcesz choć przez chwile być tam gdzie oni są (na dnie, na dnie)






Copyright © www.PejaSlumsAttack.pl 2006-2015. All rights reserved.
Created by Ka-Design.pl
Google+