Miałbym ze sobą skończyć z rozpaczy wisieć na gzymsie?
Żegnać wspaniałe życie piękne jak Gisele Bundschen?
Chociaż jestem wrażliwcem to ludzi krzywdzę i błądzę,
Obłęd najlepszym wyjściem? Nie sądzę…
Łeb otępiały od wódy i smuty niczym Hank Moody
Musiało troszeczkę minąć bym na dobre odmulił, wiem
Wieczne szaleństwo żyć się odechciewało,
Coś jak Tony Manero na moście Verezzano
Wciąż gadają o wolności nie wiedząc czym jest ta wolność,
Rapperzy są zniewoleni walczą z prochami, gołdą
Wiem o czym mówię, przecież jestem rapperem,
I z definicji penerem i to me wyznanie szczere
Sprawujesz nad tym kontrolę? Koleś szczerze w to wątpię,
Tak uciekają by się poczuć swobodnie ile tych potknięć?
Nie zamierzam nawracać ale pierdolę nie wracam,
Do baletu i kaca bo nie popłaca brak zasad…
Taki z niego szczery typ….
Taki, taki, taki z niego szczery typ
A zaliczył GZYMS x 4
Taki z niego szczery typ kopary by Wam opadły,
Gdyby odpowiadał na pytania w „Momencie prawdy”
Za grosz skromności w sobie, co z Ciebie za człowiek?
Kiedyś „Za ostatni grosz” jak Budka radziłeś sobie
Ohyda jak Charlotte Roche no proszę, ćpasz biały proszek
I puszczasz się za te grosze myśląc czy ciążę donoszę?
Odpowiedzialność ponoszę, za swoje czyny nie lubią,
Te biedne dziewczyny gubią sens życia na bardzo długo
Jebani Mala Amigos i niezły bigos z kurwami,
Tak przecinamy znajomość, której się nie da naprawić
Wychodzisz z dragów i walisz maraton to więcej wódy,
Tak prowadzisz do zguby bo nasączony jak głupi
Czy może chory, hardcory i w końcu wracasz po towar,
Tak krzyżowo wjebany zdesperowany chorobą
Nie wiedząc jak sobie pomóc wspominasz Gisele Bundchen,
W minutę zawisł na gzymsie minutę później jest w piździe
Taki z niego szczery typ….
Taki, taki, taki z niego szczery typ
A zaliczył GZYMS x 4