Każdy ma swą opowieść nawet głupiec, ignorant,
Chciałeś mieć ciepły dom a była zaniedbana nora
Nie będę wiecznie żałował, że wylądowałem w bagnie,
Przecież nie mogłem wybierać między normalnością a dnem
Niezależnie od życzenia tak zależny od dorosłych,
Którzy tak uzależnieni od tłumienia własnej troski
To brak kasy definiował poczucie bezpieczeństwa,
Kiedy pojawiał się szmal szykowała się imprezka
Bez kolacji ale spokój i ta cisza przed burzą,
Którą nieraz słyszał sąsiad, który wiedział zbyt dużo
A gdy prawda wyjdzie na jaw będzie grubo, znów się wkurzą,
I zasłużą na opinię zadymiarzy znów ten rumor
Jak zachować dobry humor? Być życzliwym dla ludzi?
Jak żyć w zgodzie z innymi i zwyczajnie się nie kłócić?
Dołóż krzyk i przekleństwa to forma komunikacji,
Jeszcze pięści pełen obraz sytuacji wpadniesz w zachwyt
To zły dom oraz pełen zakres środków wychowawczych,
Ile dzieciaków w tym kraju przez to piekło przeszło, sprawdźmy…

Niejedna Wasza pociecha zapragnie z domu uciekać,
Choć jeszcze zwleka i czeka z nadzieją na zmiany dzieciak
Na co dzień marzy o swoich trzystu milach do nieba,
Bo dosyć ma już cierpienia być albo nie być dylemat
To dom zły to zły dom…
To dom zły to zły dom…

Twój dom rodzinny to przeszłość tak rzadko wspominasz starych,
Którzy w poczwary zmieniali się po gorzale jak Marych
Element kary za grzechy, o które wciąż dopytujesz,
Za jakie grzechy odczuwasz ten koszmar na własnej skórze
Tutaj tchórze sięgają po otępienie na co dzień,
Szukają ucieczki w gołdzie, straszy real na głodzie
I tak omija przechodzień zaszczane zwłoki z chodnika,
Które próbuje pozbierać dzieciak, co płacze to schiza
Gdzie tu logika? W rodzicach powinien znaleźć oparcie,
A koszmar ma już na starcie i w nocy moczy się w gacie
Los na kolana go rzucił od małego tak cierpiał,
Świadek degrengolady z punktu widzenia berbecia
Jak na złość ręka kobieca (nie) sprawiedliwość wymierza,
Wyrasta w przemocy dzieciak ojciec schlany odleciał
W tych trudnych dzieciach jest siła o jakiej może nic nie wiesz,
I powierzchownie oceniasz i porównujesz do siebie
Co sprawia, że ludzie błądzą, pastwią się nad własnym dzieckiem?
Nazwą chodzącym nieszczęściem jeszcze przed jego poczęciem?
Jakoś to będzie powtarzał te słowa tysiące razy,
Za każdym razem, gdy zbierał te razy, bo się odważył
Odezwać, na jego twarzy próżno szukać emocji,
Tylko siniaki i oczy, wzrok szukający pomocy…
Niejedna Wasza pociecha zapragnie z domu uciekać,
Choć jeszcze zwleka i czeka z nadzieją na zmiany dzieciak
Na co dzień marzy o swoich trzystu milach do nieba,
Bo dosyć ma już cierpienia być albo nie być dylemat
To dom zły to zły dom
To dom zły to zły dom…





Copyright © www.PejaSlumsAttack.pl 2006-2015. All rights reserved.
Created by Ka-Design.pl
Google+