"Nie mamy prawa nikomu odbierać jego dokonań" – rozmowa z Peją
05.07.12 przez Darek96 Podaj dalejCo nowego u Rycha, na jakim etapie jest jego wspólny z Jeru The Damaja projekt, jak obszerna jest jego kolekcja płyt, czym dla niego jest klasyka gatunku, czy artyści powinni muzycznie edukować odbiorców oraz wielu innych ciekawych rzeczy dowiecie się z rozmowy, którą z Peją przeprowadził Marcin „Misztal” Misztalski dla magazynu Mobilizacja. Zapraszamy do lektury!
Fragmenty:
Na jakim etapie jest w tej chwili, praca nad Twoim wspólnym albumem z Jeru?
Peja: Nagraliśmy wspólny utwór z Jeru. Ja i OSTR. Z mojej strony wejdą chyba poprawki ponieważ bit 78 bpm jest masakratorem nie na moje standardy i pisząc tekst pierwotnie myślałem, żeby zrobić to na dwa tempa, bo inaczej się człowiek będzie wlekł na tym bicie, nagrałem jednak standardową szesnastkę. Odsłuchując gotowy numer usłyszałem Adama który leci szybko, więc mój koncept się jakby zrealizował, ale za sprawą Ostrego. I w tym momencie mam ochotę poprawić zwrotkę, która sama w sobie jest niezła mimo to rozwiązania, które zaproponował Ostry nie są mi obce. Powinienem po prostu od razu pójść za głosem serca (śmiech). Jeru nagrał kozackie traki z Lil Dapem i OC. To naprawdę super utwory. W planach jest kawalina z Heater B i Monie Love i tu pomagałem w doborze rapperki z Polski. Wybór padł na Monę z Gdyni. W tym momencie mamy kilka bitów przeznaczonych dla artystów z mojej wytwórni, którzy bezpośrednio zetknęli się z Jeru przy okazji wspólnych działań promocyjnych związanych z „Reedukacją”. Cały czas czekam na decyzję Jeru o przylocie do Polski i wtedy skończymy ten album raz dwa…
Jak spora jest Twoja kolekcja płyt? Nadal kupujesz płyty, czy może już to porzuciłeś?
Peja: Nie liczę moich płyt. Czasem kupuję tę samą płytę bo nie pamiętam, że mam ją już w swojej kolekcji (śmiech). Samych CD mam pewnie 2 tyś. Vinyli znacznie mniej – pewnie skromniejszą połowę z tego. Mam tez kasety, piraty, przegrywaki i oryginały. Ten sektor jest bardzo znaczący, bo konsekwentnie dokupuję płyty, których chce słuchać w lepszej jakości, której żadna taśma nie ma szansy mi zagwarantować. Doszło do tego że połowa szuflady z kasetami jest „nieaktywna” z racji zastępstwa cedkami (śmiech). Mimo to nie „kasuję” taśm i nie wyrzucam do garażu. Wartość sentymentalna, jaką stanowią dla mnie te taśmy jest nieporównywalnie większa z radością nabywania legalnych cyfrowych odpowiedników.
Nie wydaje mi się abym kiedykolwiek porzucił kupowanie muzyki. Tym bardziej, że od dłuższego czasu inwestuję również w płyty z innych kanonów. To już nie tylko hip hop.